
Abdullah Mohammad Saad urodził się w 1985 w Bangladeszu; zanim zajął się kinem, studiował pedagogikę na Uniwersytecie w Dhace. We własnym studiu produkcyjnym realizował krótkie metraże i filmy reklamowe. "Dhaka na żywo" to jego pełnometrażowy debiut. Na 27. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Singapurze film otrzymał nagrody Silver Screen za najlepszą reżyserię i pierwszoplanową rolę męską.
Panos Kotzathanasis: Po studiach pedagogicznych zostałeś producentem i reżyserem. Skąd ta zmiana?
Abdullah Mohammad Saad: Szczerze mówiąc, sam tego nie wiem. Nie pamiętam nawet, dlaczego właściwie zacząłem pisać pierwszy scenariusz i co mnie zainspirowało. Oczywiście zawsze lubiłem oglądać filmy, ale nie wyobrażałem sobie, że sam zajmę się tworzeniem czegokolwiek, nie marzyłem, żeby być filmowcem. Chyba po prostu w pewnym momencie życia zdałem sobie sprawę, że robienie filmów to coś, co może dać mi poczucie sensu. Nie chcę tu brzmieć zbyt patetycznie, ale filmowanie stało się dla mnie najlepszym sposobem na wykorzystanie mojego życia, nawet jeśli ten zawód sprawia, że jest to życie dość przerażające, pełne lęku i wpędzające w depresję.
Masz firmę producencką, w której realizujesz krótkie metraże i reklamy na zamówienie. Możesz powiedzieć nam o niej więcej? Czy to za jej pośrednictwem sfinansowałeś swój debiut?
Wiedziałem, że żeby móc robić własne filmy, muszę najpierw zbudować zespół, który będzie mógł sprostać ich realizacji. Zdawałem sobie sprawę, że prawdopodobnie nigdy nie znajdę producenta, który zrobi to za mnie, który zdobędzie pieniądze, zważywszy na sytuację niezależnego kina w Bangladeszu. Mam ogromne szczęście, że otacza mnie grupa przyjaciół, który zawsze we mnie wierzyli. To oni znaleźli się w mojej firmie. Zaczęliśmy robić reklamy, żeby przetrwać i zaoszczędzić trochę pieniędzy. Z tych właśnie drobnych oszczędności i z pomocą tej ekipy zrealizowałem "Dhakę na żywo".
Według IMDB budżet produkcji zamknął się w 10 tys. dolarów. Jak to możliwe, by zrealizować pełnometrażowy film za tak małą sumę?
Nie było aż tak ciężko, jak może się wydawać. Od początku wiedzieliśmy dokładnie, na ile nas stać, więc zaplanowaliśmy całą realizację pod tym kątem. Najważniejsze było dostosowanie się do warunków (ktoś mógłby to może nazwać pójściem na kompromis). Jeśli nie otrzymaliśmy pozwolenia na zdjęcia w jakiejś lokacji, albo okazało się to za drogie, po prostu przenosiliśmy się gdzie indziej, znaleźć podobne wizualnie miejsce, choć nie zawsze to było możliwe, czasem kończyliśmy z czymś zupełnie odmiennym. Włożyłem wiele wysiłku, by budować i kadrować sceny zgodnie z przyjętymi założeniami, żeby prowadzić aktorów w tych przestrzeniach tak dobrze, jak to było możliwe. Ale muszę przyznać, że przydałoby się nam kilka dodatkowych dni zdjęciowych.

Twój bohater, Sazzad, ma problemy już na samym początku, ale jego życie staje się jeszcze gorsze. Dlaczego zdecydowałeś się opowiedzieć tak tragiczną historię?
Na początku miałem bohatera i konflikt. Potem starałem się zrozumieć tą postać, próbując sobie wyobrazić, w jaki sposób on będzie sobie radził z tą sytuacją, co będzie czuł. Zawsze uważałem, że aby zrozumieć ludzki charakter, trzeba raczej obserwować, jak dany człowiek mierzy się z kryzysem, zwłaszcza takim, który związany jest z moralnością, a niekoniecznie śledzić jego pragnienia. Koniec końców, kiedy stworzyłem ten podstawowy konflikt dla Sazzada, sposób, w jaki sobie z nim radził, prowadził go coraz głębiej i głębiej w kolejne problemy, co sprawiło, że jego życie stało się naprawdę bardzo trudne.
W filmie pojawiają się elementy dokumentalne, ukazujące protesty uliczne. Skąd one pochodzą?
To prawdziwe reporterskie zdjęcia, pozyskane z lokalnych stacji telewizyjnych.
Jak wygląda w tej chwili ekonomiczna i społeczna sytuacja w Bangladeszu? Dlaczego tak wiele osób chce emigrować? Czy korupcja jest rzeczywiście tak ogromnym problemem, jak można wnioskować z twojego filmu?
Pewnie nie jestem najlepszą osobą, żeby o tym mówić. Powód, dla którego ludzie chcą stąd wyjeżdżać, jest uniwersalny. Zawsze jest jakaś "nadzieja" na lepsze życie. Różnica polega na tym, że czasami wybieramy życie nadzieją, a czasami uciekamy, żeby znaleźć tą nadzieję.
Jeśli chodzi o poziom korupcji w moim kraju, wolałbym zostawić ten temat ekspertom od gospodarki. W filmie chodziło mi raczej o stworzenie konkretnej sceny między ludźmi niż stawianie jakiejś diagnozy na temat ogólnej sytuacji w Bangladeszu.
Co zatem chciałeś przekazać, tworząc tragiczne zakończenie?
Nie chodziło mi tak naprawdę o pokazanie tragizmu. Tak naprawdę nie chciałem budować jakiegoś szczególnego przesłania. Zależało mi przede wszystkim na pokazaniu sytuacji, w której Sazzad musi dokonać wyboru między moralnością a ocaleniem samego siebie. To widzów pozostawiam z oceną jego działań.
Mostafa Monwar świetnie buduje tą postać. Jak wybrałeś go do głównej roli i jakie wskazówki mu przekazałeś? Jak znalazłeś pozostałych aktorów?
Po pierwsze, Mostafa idealnie nadawał się do tej roli pod względem fizycznym. Potem okazało się, że ma niesłychaną zdolność do wyrażania złości, frustracji i desperacji w zasadzie samym wzrokiem, patrząc na kogoś czy na coś.
Bardzo dużo rozmawialiśmy o naszym bohaterze przed rozpoczęciem zdjęć. Wysyłałem Mostafie kolejne wersje scenariusza, o których potem dyskutowaliśmy. Kiedy zaczęliśmy realizację filmu, po prostu stał się swoim bohaterem i nie musiałem go tak dokładnie prowadzić. Dawałem jedynie wskazówki dotyczące stopnia intensywności, z jaką odgrywał poszczególne sceny.

Jak zrealizowaliście zdjęcia w samochodzie? Wykorzystałeś wiele krótkich, urywkowych ujęć z różnych sytuacji, to wygląda na dość kosztowną metodę.
Sceny samochodowe były rzeczywiście najtrudniejsze i obarczone największym ryzykiem, zwłaszcza dla Mostafy. Musiał poruszać się prawdziwymi ulicami i grać jednocześnie. Jeśli kiedykolwiek byłeś w Dhace, wiesz dobrze, jak chaotyczny i nieprzewidywalny jest tu ruch na drogach. Ja i mój operator Tuhin byliśmy na tylnym siedzeniu, starając się uchwycić dobre sceny, w poczuciu ciągłego zagrożenia (śmiech).
Ten urywkowy styl nie był czymś, co zakładałem z góry, pojawił się dopiero w czasie montażu. Nie chciałem tłumaczyć zbyt szczegółowo, co działo się w życiu Sazzada. nie chciałem też popaść w sentymentalizm. Usunąłem wiele wyjaśniających i sentymentalnych scen, co przełożyło się ostatecznie na rytm filmu. Myślę, że udało się dzięki temu uchwycić esencję tej postaci.
Jak wygląda obecna sytuacja kina w Bangladeszu?
Całkiem obiecująco. W ostatnich latach pojawiło się kilka naprawdę świetnych filmów. Myślę, że będzie ich coraz więcej.
Jakie są twoje najważniejsze twórcze inspiracje?
Chyba największy wpływ mają na mnie książki Milana Kundery. Jego powieści pomogły mi zmienić swoje postrzeganie filmu jako środka ekspresji artystycznej.
Jakie masz plany na przyszłość?
Oczywiście pracuję nad nowym filmem. Mam nadzieję że jego realizacja dojdzie do skutku.
Wywiad przeprowadzony w styczniu 2017 r., opublikowany na asianfilmvault.com
"Dhaka na żywo", reż. Abdullah Mohammad Saad, Bangladesz 2016 [Nowe Kino Azji]
seanse: Kinoteka 18 lis 2017 15:30, Kinoteka 22 lis 2017 19:00