Dziś po południu nastąpi oficjalnie otwarcie 72. edycji MFF w Cannes. Jednak oprócz filmów konkursowych i premier w sekcjach festiwalowych, odbędą się wydarzenia towarzyszące, podczas których zostaną zaprezentowane również azjatyckie tytuły.
Director's Fortnight (fr. Quinzaine des Réalisateurs) to niezależna sekcja odbywająca się równolegle do MFF w Cannes, założona dokładnie 50 lat temu przez francuską gildię reżyserów po wydarzeniach z maja 1968 roku, w wyniku których festiwal w Cannes został odwołany jako akt solidarności z strajkującymi robotnikami. Kuratorem sekcji jest Paolo Moretti, który w tym roku do programu Director's Fortnight wybrał trzy azjatyckie produkcje.
kadr z filmu "Ang Hupa" (Filipiny, 2019, reż. Lav Diaz)
"Ang Hupa" w reżyserii Lava Diaza, filipińskiego mistrza slow cinema, to rozgrywająca się w 2034 roku dystopijna wizja Filipin pogrążonych w ciemności po serii wybuchów wulkanów na dnie Morza Celebes. Słońce dosłownie i w przenośni przestało świecić. Epidemie się rozprzestrzeniają. Szaleńcy stają na czelę rządów wielu krajów, kontrolując wszystkie struktury - od największych organizacji do mniejszych społeczności. Dystopijne science fiction w autorskiej wersji Lava Diaza będzie niepokojącą, powolną obserwacją rozpadającego się świata - to, co ukryte w detalach działa na wyobraźnię bardziej niż jakiekolwiek dezorientujące efekty specjalne tradycyjnie przypisane gatunkowi science fiction.
zdjęcie promocyjne "First Love"/"Hatshukoi" (Japonia, UK, 2019, reż. Takashi Miike)
Takashi Miike często powraca do Cannes. W 2011 roku jego "Hara-Kiri: Death of a Samurai" - remake klasycznego filmu Masaki Kobayashiego "Harakiri" (1962) - było pierwszym filmem 3D w historii sekcji konkursowej. Dwa lata później Miike pokazał w canneńskim konkursie thriller szpiegowski "Shield of Straw". Ostatnim filmem Miike, którego premiera odbyła się w Cannes poza konkursem, był "Blade of the Immortal" w 2017 roku. Tym razem japoński mistrz eksperymentów z kinem gatunku zaprezentuje w Director's Fortnight swój najnowszy film na pograniczu dramatu romantycznego i kina gangsterskiego. "First Love" to historia rozgrywająca się w ciągu jednej nocy w Tokio. Widzowie śledzą losy Leo, młodego pechowego boksera, który od pierwszego wejrzenia zakochuje się w Monice - callgirl zamieszanej w aferę narkotykową. Za parą głównych bohaterów podąża skorumpowany policjant, gang yakuzy oraz płatna zabójczyni wysłana przez chińską triadę. Wątek główny brzmi bardzo klasycznie, daje Miike duże pole do szalonych eksperymentów, efekty pewnie podzielą publiczność.
kadr z filmu "To Live To Sing" (Chiny, 2019, reż. Johnny Ma)
Johnny Ma, wychowany w Kanadzie chiński reżyser, zadebiutował w 2016 roku na Berlinale filmem "Old Stone", opowiadając fatalistyczną historię taksówkarza, który (wbrew powszechnej praktyce) nie ucieka z miejsca wypadku, lecz zawozi poszkodowanego do szpitala. Wyznawane przez głównego bohatera zasady etyczne wkrótce sprowadzają na niego pasmo nieszczęść. To jeden z filmów, które najlepiej podsumowują współczesne Chiny - trudną sytuację klasy średniej i przejmujące uczucie cul-de-sac kiedykolwiek ma się do czynienia z chińskim systemem biurokracji.
W "To Live To Sing" Johnny Ma również przedstawia historię ludzi, którzy nie do końca wpasowują się w reguły, które rządzą współczesnymi Chinami. Główna bohaterka, Zhao Li, zarządza zespołem operowym w Syczuanie. Członkowie trupy mieszkają i występuje razem w zrujnowanym teatrze na obrzeżach Chengdu. Kiedy Zhao Li otrzymuje powiadomienie o planowanym wyburzeniu teatru, ukrywa tę wiadomość, obawiając się, że może to oznaczać koniec działaności zespołu. Potajemnie ma jednak wiele wątpliwości. Te obawy wkrótce sprawiają, że do prawdziwego życia Zhao Li przenikają archetypiczne postaci znane z tekstów opery chińskiej. Johnny Ma to autor, którego twórczość warto śledzić.