
Jurorzy Pięciu Smaków to grupa wyjątkowych osób, wielbiciele kina Azji wybrani z dziesiątek nadesłanych do organizatorów festiwalu zgłoszeń. Obok oglądania i oceny filmów uczestniczą co roku w intensywnych warsztatach, poszerzających ich warsztat krytycznofilmowy i pozwalających zajrzeć w kulisy pracy nad festiwalem.
Jednym z tegorocznych zadań, które przed nimi stanęło, było stworzenie opisów katalogowych do filmów sekcji Nowe Kino Azji. Wbrew pozorom nie jest to prosta umiejętność: w bardzo ograniczonej liczbie znaków warto zawrzeć podstawowe informacje o treści i estetyce filmu, zarysować kontekst kulturowy, podrzucić ciekawostki związane z procesem produkcji i zaangażowanymi w niego artystami, zasygnalizować widzom, jakie emocje może wyzwolić w nich dana fabuła - a przede wszystkim zachęcić do przyjścia do kina i uważnego odbioru, unikając zarazem jednoznacznie recenzenckiej oceny.
Prezentujemy efekty warsztatów, kibicując zarazem wszystkim autorom na dalszej drodze pisarskiej!
And Your Bird Can Sing, reż. Sho Miyake, Japonia 2018

Po pracy w księgarni Boku i Sachiko szukają okazji do rozrywki w sennym miasteczku Hakodate. Prawdziwe życie zaczyna się dla nich nocą, po przyjęciu odpowiedniej dawki alkoholu. Razem z poszukującym pracy Shizuą chcą tylko odsunąć na bok problemy, ale w efekcie zapominają, że po lecie w końcu musi przyjść jesień.
Zarówno przynależna młodości beztroska, jak i cały tragizm trójki bohaterów biorą się z tego samego przekonania: że jest możliwe życie niezależne od ram oczekiwań społecznych. Że dostosowując rytm serca do pulsującej klubowej muzyki, można zignorować rytm dobowy. Sho Miyake tworzy emocjonalny pomnik takiego stylu bycia, lśniący barwami wschodów słońca i zachwycający realizmem. Odwieczne dychotomie – odpowiedzialność a pragnienie zatrzymania czasu, przyjaźń a zazdrość – rozpisuje na niejednoznaczne spojrzenia i naturalne dialogi. W efekcie dostajemy świadomie bezpretensjonalny slice of life okraszony pobudzającym soundtrackiem DJ-a Hi’Speca. Medytacyjny trip roku.
Igor Kierkosz
Czerwony Fallus, reż. Tashi Ghyeltshen, Bhutan 2019

Bhutan to mały kraj wciśnięty między gigantów Indie i Chiny. Wciśnięty pomiędzy surowe zbocza potężnych Himalajów i bezkresne doliny. Czy może zatem dziwić, że Sangay, główna bohaterka śpi pod łóżkiem, zamknięta między jego dnem, a podłogą? Nie wiemy dlaczego tam śpi, prawdopodobnie nie umie poradzić sobie z jakąś traumą. Po świecie krąży opinia, że Bhutan to kraj najszczęśliwszych ludzi, ale raczej nie dotyczy to Sangay. Dziewczyna uwięziona jest zarówno w regułach tradycyjnego społeczeństwa, romansie z żonatym mężczyzną, jak i w relacjach z ojcem, rzeźbiącym drewniane fallusy. Z założenia odganiają złe moce, a może jednak same są też ich nośnikiem w tym przytłaczającym świecie? Z każdej strony, na każdym poziomie - więzienie. Dlatego bohaterka zamyka się w sobie i milczy, a w długich i wysmakowanych kadrach, wypełnionych otwartą i bezkresną naturą nie rusza się z miejsca. Jak można z tego układu uciec?
Kinematografia bhutańska jest tak niewielka, jak sam kraj, a mimo to w "Czerwonym fallusie" zachwyca dojrzałość stylistyczna i erudycja reżysera. Ten film jest nasycony lokalnym kolorytem, ale jego sens wykracza daleko poza Himalaje.
Łukasz Mizerski
***
Choć Sangay ma dopiero 16 lat, jej życie w pełni determinowane jest przez konserwatywne zasady bhutańskiego społeczeństwa. Ojciec dziewczyny to rzemieślnik tworzący drewniane fallusy - symbol płodności, pełni również funkcję Atsara, zamaskowanego kapłana podczas tradycyjnych świąt. Obowiązkiem Sangay jest dostarczanie wyrzeźbionych penisów dla zamawiających zamieszkujących okolicę, dodatkowo stała się ona ofiarą nadużycia władzy przez kapłanów. Wysoki status jej ojca jest dla niej utrapieniem. Stan psychiczny bohaterki obrazuje jej sposób zachowania; dziewczyna leży pod łóżkiem, nic nie mówi oraz stara się kontestować wszechobecne reguły poprzez związek z rzeźnikiem, osobą mającą bardzo niską rolę społeczną ze względu na pełnioną funkcję.
Ta historia o konserwatywnej ludności hermetycznego kraju rozgrywa się w zdumiewającym otoczeniu. Perspektywa i przestrzeń tworzą znaczenie oraz budują hierarchię. Środowisko naturalne wydaje się być czymś nadrzędnym, definiującym bohaterów, którzy zamiast stanowić autonomiczne postaci pełnią raczej funkcję symboli, figur definiowanych przez siatkę kulturowych i obyczajowych norm. Gdy Sangay przemierza doliny podczas wykonywania swojej pracy stanowi jedynie niewielki punkt na tle wszechogarniającej przyrody. Ukazuje to nie tylko marność człowieka względem natury, ale również pozycję kobiety w patriarchalnym społeczeństwie.
Jakub Zawodniak
Maggie, reż. Yi Ok-seop, Korea Południowa 2018

Pełnometrażowy debiut młodej południowokoreańskiej reżyserki rozpoczyna się od rentgenowskiego zdjęcia pary uprawiającej seks w szpitalu. Cały personel zdaje się z fotografią utożsamiać, bo następnego dnia w pracy pojawiają się tylko główna bohaterka, pielęgniarka i jej przełożona, lekarka. Wspólnie podejmują wyzwanie, żeby wierzyć w prawdomówność ludzi, także w nagłą chorobę wszystkich pracowników, jeśli nieobecność pierwszej sprawdzonej osoby okaże się uzasadniona. Jednak to, gdzie zaczyna się film traci znaczenie zważywszy na fakt, że kończy się w zupełnie gdzieś indziej.
Świat przedstawiony w filmie jest dopracowany wizualnie pod względem kolorystyki i kadrowania, a także pełny absurdalnego poczucia humoru, dzięki czemu zyskuje niesamowitą lekkość. Struktura filmu również jest świeża, klasyczną linearną opowieść zastępują luźno powiązane epizody krążące wokół tematów zaufania i relacji między ludźmi. Możliwość wejścia w ten świat i obserwacji bohaterów może być ciekawsza niż klasyczna dramaturgiczna opowieść.
Maja Soś
Nasze miejsce, reż. Kongdej Jaturanrasamee, Tajlandia 2019

Główna bohaterka "Naszego miejsca" to jedna z wielu młodych osób, które po ukończeniu liceum kompletnie nie wiedzą co dalej począć. Lepiej zostać w rodzinnym mieście czy szukać szczęścia gdzie indziej? Zapomnieć o nieporozumieniach, niewyznanej miłości i zacząć od nowa w innym miejscu czy naprawić wszystko, póki jeszcze nie jest za późno? Przed wyjazdem, oprócz spakowania walizki według instrukcji z Internetu, jest dużo więcej spraw do załatwienia. Sue, decydując się na przeprowadzkę do Finlandii, musi sprostać rodzinnym dramatom, pogodzić się z dawnymi przyjaciółkami, ale także poradzić sobie z młodzieńczą depresją, która towarzyszy jej podczas wakacyjnych rozterek.
Reżyser z dużą czułością i zrozumieniem portretuje pokolenie, przed którym dostępnych jest aż zbyt wiele możliwości, a presja rodziców sprawia, że często podąża się niechcianą ścieżką. Łatwo popaść w melancholię gdy po raz ostatni przemierza się ulice rodzinnego miasta, rozmyślając, jak będzie wyglądać życie za kilkanaście lat. Młode bohaterki muszą pogodzić się ze zmieniającym się światem, ale nie mogą zapomnieć kim są i o czym marzą. Bo nie trzeba wyjeżdżać do obcego kraju, aby zmienić coś w swoim życiu i rozwiązać długo skrywane problemy.
Marta Pęcak
Zaśpiewaj to, Bulbul, reż. Rima Das, Indie 2019

Jak wyrazić, co się czuje, gdy pełnym głosem można śpiewać tylko w samotności? Indyjska reżyserka Rima Das w swoim najnowszym filmie rozwija tematykę poruszaną we wcześniejszym Village Rockstars. Tym razem przedstawia historię trójki nastolatków z małej wioski. Bulbul, Bonny i Suman z beztroską zanurzają się w świat przeżyć i niepokojów dorastania, nie zdając sobie sprawy, że konserwatywna społeczność boleśnie im przypomni o ciążących na nich ograniczeniach. Das, poprzez zastosowanie w fabule dokumentalnej estetyki poszerza formułę filmu coming of age. Metaforykę wyrastającą naturalnie ze społecznych relacji i otaczającej bohaterów dzikiej przyrody obrazuje z głęboką humanistyczną wrażliwością. Ewenementem jest tytaniczna praca, jaką autorka włożyła w produkcję: jest jednocześnie producentką, reżyserką, scenarzystką, operatorką, montażystką, co robi tym większe wrażenie, że Das jest w tej materii samoukiem. "Zaśpiewaj to, Bulbul" zdobyło m.in. Kryształowego Niedźwiedzia na tegorocznym Berlinale oraz Nagrodę Specjalną Jury Azjatyckiego Festiwalu Filmowego w Osace.
Irena Kołtun
***
Reżyserka Rima Das w kolorowej, tętniącej naturą scenerii indyjskiej wsi umieściła historię nastolęctwa idącego nieświadomie na zderzenie z bezwzględnością niby to dorosłego świata. Obserwujemy jak trójka przyjaciół - Bulbul, Bonny i Sumu - wspina się po drzewach, nudzi w szkole i przeżywa pierwsze miłostki. W tle dzieją się rodzinne spotkania wypełnione tradycyjnymi pieśniami i tańcami indyjskiego stanu Asam, ogniska na polach i odpryskany czerwony lakier na paznokciach. Niespieszne tempo życia na asamskiej wsi jest jednak ściśle określone tradycją i wypływającymi z niej surowymi zasadami. Dziecięca niewinność zostanie wkrótce boleśnie rozliczona przez bezwzględny kolektyw.
Ta spójna filmowa wypowiedź o nagłym dojrzewaniu została skonstruowana za pomocą subtelnych środków. Operatorska i reżyserska maestria Das sprawi, że w trakcie filmu często będziemy zadawać sobie pytanie o to, czy podglądamy zręcznie zarejestrowaną rzeczywistość małej społeczności, czy raczej oglądamy wyreżyserowaną opowieść wywodzącą się ze scenariusza (notabene również autorstwa Das). Ten balans między dokumentalistyką a uniwersum pewnej historii powoduje, że w niesamowicie intymny sposób usłyszymy to, co zaśpiewa Bulbul.
Basia Majchrowicz
Zatracenie, reż. Goh Ming-siu, Scott Chong Hillyard, Singapur 2019

Singapur 2019
"Demony demonami, ale największym horrorem spędzającym mi sen z powiek są moje własne kredyty i obawa o utratę pracy" - jeśli tak właśnie myślicie o kinie grozy, to możecie odebrać jako powiew świeżości film Repossession, w którym… znajdziecie i jedno, i drugie. Tak jak wskazuje dwuznaczny tytuł filmu, singapurski dreszczowiec wygrywa dwa zazwyczaj odległe sobie tony: przesadzonego, taniego horroru oraz realistycznej, ponurej opowieści o najbardziej prozaicznym potworze świata, jakim jest niedobór pieniędzy i związane z tym uczucie poniżenia. Dwójka reżyserów – Ming Siu Goh oraz Scott C. Hillyard – zebrała własnoręcznie fundusze na swój kinowy debiut i nakręciła film prezentujący ich jako twórców mających własny, eklektyczny styl. Twórcy sięgają po różnorodne, często zaskakujące nawiązania i konwencje rodem i ze Wschodu, i z Zachodu. Kino rozrywkowe, horror psychologiczny, ale i celny komentarz dotyczący zarówno swojego miejsca akcji, jak i etosu wyższej klasy średniej.
Paweł Mizgalewicz
***
Jim (Gerald Chew) jest człowiekiem sukcesu. Zajmuje kierownicze stanowisko w międzynarodowej korporacji, dzięki któremu wiedzie dostatnie i spokojne życie w Singapurze, czyli miejscu, w którym utrzymanie kosztuje najwięcej na świecie. Piękny, dwupiętrowy apartament Jima, ukazywany w filmie z niemal voyeurystycznym uwielbieniem, stanie się jednak przestrzenią, w której rozegra się tragedia człowieka spełnionego. Gdy Jim traci swoje lukratywne stanowisko w wyniku cięć budżetowych w firmie, widmo deklasacji zaczyna zaglądać mu w oczy. Film zmienia w tym momencie tonację – mieszczańska sielanka stopniowo przeistacza się w brawurowy, neoliberalny horror społeczny.
W swoim debiucie Ming-siu oraz Hillyard dają się poznać jako twórcy odważni, swobodnie poruszający się między gatunkami. Niski budżet paradoksalnie okazuje się wielkim atutem filmu, wytwarzającym odczucie surowości oraz pozwalającym autorom na pełną swobodę inscenizacji. Dlatego mniej w tym filmie efekciarskich jump scare’ów, a więcej psychologii oraz oryginalnych metafor. Choć Gerald Chew jest w swojej roli bardzo przekonujący, to aktorsko cały spektakl skradł Sivakumara Palakrishnana, odgrywający postać przyjaciela głównego bohatera. Związek łączący obu bohaterów ma szansę zapisać się w historii najbardziej przekornych bromance’ów współczesnego kina, a samo "Zatracenie" powinno zwrócić uwagę tych, którzy oczekują od kina wciąż nowych i inspirujących tematów i rozwiązań.
Szymon Szeszuła
Żyć, śpiewać, reż. Johnny Ma, Chiny 2019

Johnny Ma w swoim drugim pełnym metrażu znów porusza temat konfrontacji jednostki z przytłaczającą biurokracją, tym razem dokładając do tego walkę o zachowanie dziedzictwa kulturowego. Zhao Li, dyrektorka syczuańskiej trupy operowej, musi znaleźć sposób na uatrakcyjnienie odchodzącej w niepamięć sztuki, aby odwlec nieubłaganą rozbiórkę budynku teatru. Niemal rodzinna więź między aktorami zaczyna jednak rozpadać się jeszcze przed samym budynkiem – odchodzą w poszukiwaniu stabilniejszej, bardziej aktualnej pracy, zmęczeni ciągłą walką o byt.
Reżyser koresponduje ze zmaganiami bohaterki, mieszając ze sobą quasi-dokumentalny portret regionu i atrakcyjną oniryczność występów operowych; przeciwstawia kolorową, jeszcze żywą tradycję z martwą, mechaniczną nowoczesnością w postaci ciągle widocznych wokół teatru koparek i robotników… Wszystko to składa się na poruszającą, metaforyczną pielęgnację kruchych wartości, niespodziewanie zmieszanych z komedią, dramatem, a nawet kiczem.
Robert Jarosz